Geoblog.pl    pawelcewpodrozy    Podróże    Indie/Nepal 2011    A to wszystko dla Taj Mahal
Zwiń mapę
2011
23
paź

A to wszystko dla Taj Mahal

 
Indie
Indie, Āgra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6614 km
 
Rano znow wstajemy wczesnie, by wyruszyc w droge. Znowu w ciemnosciach zasuwamy riksza przez miasto, o tej porze prawie puste. Prawie, bo przed dworcem juz tloczno. Rikszarz pyta, czy chcemy miec camel-drive. Zdenerwowany Marcin pyta, czy ten oszalal. A chodzilo tylko o przejazd przez potrojna szykane, u nas zwana spiacym policjantem. Taki zart.

Na dworcu w Jaipurze jestesmy przed szosta rano. Na peronie indyjski standard - jacys zebracy spia na ziemi, tragarze znosza niezliczone pakunki hinduskich rodzin ruszajacych w podroz, a wszystko pzesiakniete zapachem uryni i masala chai, czyli herbaty z mlekiem i ziolami. Jesli ktos kiedy narzekal na Dworzec Zachodni, niech przyjedzie do Indii - perspektywa od razu mu sie zmieni.

W pociagu spotyka nas nowe uczucie. Wszyscy wpatruj sie w nas spomiedzy oparc foteli (ze niby nie zauwazymy, ze to robia). Czujemy na sobie niezliczone spojrzenia, szczegolnie Ola i jej blond wlosy. Czujemy sie wiec troche jak gwiazdy Hollywood (albo raczej Bollywood). Ale o tym za chwile.

W Agrze na dworcu od razu otacza nas wianuszek cwaniaczkow. Marcin robi zla mine, ale oni niby to przypadkiem w tym samym kierunku ida obok nas. Przed nami para starszych europejczykow z takim samym wianuszkiem. Wychodzimy za dorzec i od razu nas napadaja: "Hello sir, taxi? Good price." Negocjujemy ze starszym taksowkarzem przejazd do hotelu. Cena jest i tak atrakcyjna, bo za przejaz przez cale miasto tylko 7 zl, ale potargowac sie warto. Ruszamy.

Ladujemy w dzielnicy Taj Ganj, polecanej przez przewodniki, ktora znajduje sie zaraz obok Taj Mahal. Faktycznie, t dwa kroki. Ale chyba nie do konca warto. Taj Ganj to dzielnica zbudowana dla robotnikow budujacych mauzoleum. Dzis pelno tu hoteli dla podrozujacych z plecakami, za 20-30 zl mozna dostac pokoj. Ale okazuje sie ze bez cieplej wody w kranie (ta przynosza w wiadrze) i w ogole jakas taka dolujaca okolica. Jedyny plus to taki, ze zawsze mozna wyjsca na dach i ma sie Taj Mahal jak na wyciagniecie dloni. Jak widzimy, inni turysci tez z tej mozliwosci korzystaja. Naszym zdaniem jednak warto zamieszcac w lepszym hotelu, a do Taj Mahal dojezdzac np. riksza. Szczegolnie, ze i tak wchodzi sie tam raz.

Po szybkim odswiezeniu i obiadosniadaniu ruszamy w miasto. Jest juz grubo po poludniu wiec jedziemy do Fortu Agra. To stara warownia, ale jak to maharadzowie mieli w zwyczaju, za grubymi murami ukryte s przepiekne palace. Jak wiekszosc budowli w Agrze wykonanych z czerwonego piaskowca, ktory szczegolnie pieknie prezentuje sie w popoludniowym sloncu. Spedzamy tam czas prawie do zachodu slonca. Potem jeszcze jedziemy taksowka na drugi brzeg rzeki Jamuny. Tam na brzegu jest punkt widokowy, skad mozna zrobic piekne mauzoleum o zachodzie slonca.

Sam Taj zwiedzamy rano. Wstajemy jeszcze przed switem, na szczescie mamy doslownie trzy kroki. Taj Mahal najlepiej ogladac wlasnie o tej porze. Wstajace slonce odbija sie w bialym marmurze najpierw na szaro, potem nadaje mu czerwona poswiate, a w koncu Taj staje sie bialy. Mauzoleum otwiera sie o swicie, dzis jest to 06.20. Od razu wpadaja tam turysci, ktorych rano jest na szczescie malo, ale z kazda minuta ich przybywa. Wszyscy robia sobie zdjecia, ale nikt nie zauwaza tego, co jest obok. A Taj to caly kompleks, piekny meczet, ogrod, tylko wszyscy maja to w nosie. Tak, Ta Mahal dominuje wszystko. Dla tego widoku warto wstac rano i zniesc dyskryminacje (Hindusi za bilet placa 20 rupii, turysci 750!). Wpatrujemy sie w ten widok ponad trzy godziny. Jak pisalismy, zostalismy gwiazdami. Co chcwile podchodza do nas hindusi i prosza o zdjecie z nami. Ale to ci bardziej smiali. Ci mniej smiali udajac, ze robia zdjecia zabytkom, kieruja obiektywy na nasze biale twarze. Mysla, ze nie widac... ;)

Po sniadaniu jedziemy do Fathepur Sikri. To stare opuszczone miasto, pelne palacow, ktore budowano 12 lat. Po 15 latach funkcjonowania Maharadza postanowil sie przeniesc do innego miejsca i wyprowadzil sie z calym dworem. Caly kompleks opustoszal i nikt nie byl nim zainteresowany. To musial by rynek nieruchomosci. W Fathepur doswiadczamy apogeum cwaniactwa. Tuz przed parkingiem do taksowki wsiada niby-przewodnik, pokazuje nam jakis indentyfikator. Juz sie czuje jakby nas oprowadzal. Jakze opadla mu szczeka, kiedy Marcin stanowczo mowi nie. Nawet wtedy, gdy cena jego uslug spada w sekunde z 500 do 300 rupii. Oj, nie jestesmy potrmonetkami. Samo miasto sliczne, choc odbijajacy slonce piaskowiec sprawia, ze sie gotujemy. Jest tu ze 40 stopni. Potem przechodzimy do meczetu. Troche ze strachem, bo nie ma tam juz turystow, tylko pielgrzmi. Zachecaja nas do wejscia (liczac na datki), ale i tak czujemy sie w srodku jakos nieswojo.

Wieczorem, kiedy to piszemy siedzac po piwku w kafejce internetowej, ulica obok przechodzi parada weselna - muzyka, kolory, slonie, pan mlody na koniu. Ola wybiega na ulice jak poparzona - ma wreszcie swoj Bollywood na zywo. Szkoda, ze nie mamy aparatu.

Generalnie Agra zyje z turystow. Hotele sa do dupy, jedzenie bardzo slabe, a tutejsi zachowuja sie bardzo ignorancko, wiedzac, ze i tak kazdy tu przyjedzie dla Taj Mahal - jednego z siedmiu cudow swiata... A ten rzeczywiscie na to zasluguje.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Rom
Rom - 2011-10-23 16:30
Skoro okolica żyje z turystów, to czemu ich aż tak dziwią białe twarze? (Białasy tam rzadko jeżdżą?) Rozumiem, że fryzura Oli może ich powalać :), ale że Wasze twarze, jako białej rasy...?
 
pawelcewpodrozy
pawelcewpodrozy - 2011-10-25 14:38
Roma, to tutejsi turysci nas lapia najczesciej. Dodatkowa pamiatka z wycieczki.
 
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 21 komentarzy21 58 zdjęć58 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
18.10.2011 - 09.11.2011